Ciągły strach o dziecko – kiedy warto poprosić o pomoc?

 

Rodzicielstwo to codzienność pełna miłości, troski i zachwytu – ale też niepokoju, wątpliwości i lęku. Jednym z trudniejszych emocjonalnie doświadczeń rodzicielstwa jest przewlekły strach o dziecko: o jego bezpieczeństwo, zdrowie, rozwój, wybory. Choć troska sama w sobie jest naturalna, warto zadać sobie pytanie – kiedy lęk staje się na tyle silny, że nie pozwala nam być uważnymi, wspierającymi rodzicami? I co właściwie może stać za tym lękiem?

Transgeneracyjny przekaz – czego uczymy się o rodzicielstwie

John Bowlby, twórca teorii przywiązania, pisał, że nasze style przywiązania i zachowania w bliskich relacjach kształtują się w dzieciństwie, w relacji z naszymi opiekunami. Uczymy się wtedy nie tylko, jak kochać, ale też jak się bać, jak opiekować i jak reagować w sytuacjach zagrożenia. To, jakimi jesteśmy rodzicami, bardzo często wynika z obserwacji własnych rodziców – czy tego chcemy, czy nie.

Czasami przyjmujemy strategię: „będę taki jak mój rodzic”, bo potrzebujemy kontynuować coś, co uznaliśmy za dobre i skuteczne. Innym razem pojawia się wewnętrzne postanowienie: „nigdy nie będę jak mój rodzic”, bo niosą się z tym bolesne wspomnienia i niezgoda. W obu przypadkach jednak nasz sposób reagowania – także lękowego – jest uwarunkowany przeszłością. W ten sposób lęk może być przekazywany z pokolenia na pokolenie – nawet nieuświadomiony, ale działający w tle niczym psychologiczne echo.

Inne źródła rodzicielskiego lęku

Nie tylko przeszłość kształtuje nasz rodzicielski niepokój. Teraźniejszość bywa równie obciążająca. Ciągły stres w pracy, presja obowiązków, wielozadaniowość czy brak snu to czynniki, które skutecznie obniżają naszą odporność psychiczną. W takich warunkach nawet naturalna troska o dziecko może przekształcić się w nadmierny, przewlekły lęk.

Dodatkowo, jeśli rodzic miał w przeszłości doświadczenia związane z realnym zagrożeniem – np. wypadkiem komunikacyjnym, nagłą chorobą dziecka, bliskiej osoby lub samego siebie – jego układ nerwowy może pozostać w trybie alarmowym znacznie dłużej niż sytuacja tego wymaga. Lęk staje się wtedy nieadekwatny do realnego zagrożenia, a jednocześnie bardzo trudny do racjonalnego uspokojenia. Każde spóźnienie dziecka ze szkoły, kaszel czy rozcięte kolano może uruchamiać spiralę katastroficznych myśli.

Nie można też pominąć ogólnej predyspozycji psychicznej do przeżywania świata przez filtr lęku. Niektórzy rodzice – niezależnie od zewnętrznych wydarzeń – noszą w sobie silną tendencję do zamartwiania się, kontrolowania, przewidywania zagrożeń. Może mieć to związek z osobowością, historią życia, wcześniejszymi doświadczeniami traumatycznymi czy wreszcie z nieleczonym zaburzeniem lękowym. 

Rodzicielstwo – dialog przeszłości i teraźniejszości

Rodzicielstwo to nieustanny dialog między tym, co niesiemy z własnych domów rodzinnych, czego doświadczamy w innych sferach życia, a tym, co komunikuje nam nasze dziecko. Czasem pojawia się rozdźwięk: chcemy być spokojni i obecni, ale ciało napina się w lęku. Dziecko chce się oddalić, a my natychmiast czujemy potrzebę kontrolowania i ochrony. Taka reakcja – choć zrozumiała – może ograniczać rozwój dziecka, jego zdolność do podejmowania samodzielnych decyzji i budowania poczucia sprawczości.

Bezpieczna baza i przestrzeń do eksploracji

Zarówno Bowlby, jak i Donald Winnicott, podkreślali, że dziecko potrzebuje tzw. bezpiecznej bazy – osoby dorosłej, do której może wrócić w chwilach dystresu. To z tej bazy dziecko wyrusza na eksplorację świata, testuje swoje możliwości, buduje relacje. Aby mogło się rozwijać, musi mieć nie tylko możliwość powrotu, ale też przestrzeń do oddalenia. To oznacza, że opiekuńczość czasem przejawia się w wycofaniu – nie jako zaniechaniu, lecz jako uważnym akcie zaufania. Dając dziecku przestrzeń do „bycia sobą”, pomagamy mu uczyć się rozpoznawania własnych granic, potrzeb i momentów, w których naprawdę potrzebuje pomocy.

Kiedy warto szukać pomocy?

Warto podkreślić, że strach o dziecko nie świadczy o „złym rodzicielstwie”. Wręcz przeciwnie – bardzo często jest oznaką głębokiej miłości i zaangażowania. Jednak kiedy lęk zaczyna dominować nad relacją z dzieckiem, gdy wpływa na nasze decyzje, ogranicza spontaniczność i zaufanie do dziecka lub sprawia, że nie potrafimy się zrelaksować w jego obecności – warto zatrzymać się i przyjrzeć się, co się z nami dzieje.

Zatrzymaj się zatem na chwilę i zadaj sobie pytania: 

  • Czy jestem w stanie być dla swojego dziecka bezpieczną bazą?
  • Czy potrafię się zrelaksować i zająć sobą, gdy moje dziecko jest obok?
  • Czy pozwalam mu na odsunięcie się, kiedy tego potrzebuje, nawet gdy sam/sama odczuwam trudne emocje?
  • Czy potrafię dać mu przestrzeń do eksploracji i zabawy – bez lęku, kontroli, emocjonalnego chaosu?

Jeśli z jakiegoś powodu odpowiedź brzmi „nie”, to może być moment, by sięgnąć po pomoc. Konsultacja z psychologiem lub psychoterapeutą w takich sytuacjach może być nieoceniona. Pomaga zrozumieć źródła lęku, nazwać jego mechanizmy i nauczyć się z nim funkcjonować w sposób bardziej zrównoważony. Daje przestrzeń na refleksję, ale też na realną zmianę – na odzyskanie wewnętrznego spokoju, akceptacji, ufności i otwartości. 

Scroll to Top