Wartości, które mnie prowadzą
W mojej pracy kieruję się przede wszystkim szacunkiem, akceptacją i autentycznym zrozumieniem. Wiem, że każda historia jest wyjątkowa i każde spotkanie jest dla mnie okazją, by z pełną uważnością towarzyszyć klientowi na drodze do lepszego zrozumienia siebie. Bardzo cenię szczerość, z jaką klienci podchodzą do procesu terapeutycznego oraz ich motywację do zmiany. Taki związek oparty na zaufaniu i otwartości pozwala stworzyć bezpieczną przestrzeń do pracy nad głęboko zakorzenionymi trudnościami, których źródłem są często nie zaopiekowane i wyparte emocje, niska samoocena, poczucie osamotnienia lub skomplikowane relacje międzyludzkie.
Podejście terapeutyczne
Specjalizuję się w podejściu integracyjnym, które pozwala dopasować metody pracy do potrzeb i trudności każdej osoby. Buduję relację opartą na zaufaniu i współpracy – to właśnie ona tworzy bezpieczną przestrzeń, w której możemy wspólnie odkrywać najlepsze rozwiązania i drogi rozwoju.
Techniki terapeutyczne, w których się specjalizuję to przede wszystkim:
- Pogłębianie kontaktu z trudnymi doświadczeniami z przeszłości – by móc je przepracować i nadać im nowe znaczenie.
- Wizualizacje i dramatyzację – umożliwiające klientowi powtórne przeżycie bolesnych doświadczeń i relacji z ważnymi osobami, by zmienić ich wpływ na teraźniejsze życie.
- Metody poznawczo-behawioralne – pomagające identyfikować zniekształcone interpretacje rzeczywistości i zastępować je bardziej konstruktywnymi.
Jak pomagam
Moim celem jest wspieranie klientów w odzyskiwaniu kontaktu z samym sobą. Pomagam uwolnić się od ograniczeń wynikających z przeszłości – tych, które nieświadomie wpływają na jakość naszego obecnego życia. Z pełną akceptacją i empatią towarzyszę w odkrywaniu wewnętrznego świata klientów: ich emocji, sposobów myślenia i funkcjonowania. Każdego traktuję z delikatnością i wrażliwością, doceniając siłę, jaką wykazują, stawiając czoła swoim trudnościom.
Specjalizuję się w pracy z:
- kryzysami emocjonalnymi,
- zaburzeniami depresyjnymi i lękowymi,
- zaburzeniami emocjonalnymi i osobowości,
- zaburzeniami odżywiania,
- niskim poczuciem własnej wartości,
- problemami w relacjach międzyludzkich,
- traumą,
- chorobami psychosomatycznymi,
- wypaleniem zawodowym oraz przewlekłym stresem.
O mnie
Posiadam wykształcenie humanistyczne, jestem psychoterapeutką, dla której w centrum każdej relacji stoi człowiek – jego wyjątkowość, indywidualne doświadczenia i prawo do nadawania swojemu życiu osobistego znaczenia. Wierzę, że każdy z nas zasługuje na szacunek, godność i wolność – rozumianą jako możliwość kształtowania własnej drogi życiowej. To przekonanie towarzyszy mi zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, nadając sens mojej pracy terapeutycznej.
Obecnie jestem psychoterapeutką w procesie kształcenia i certyfikacji. Uczestniczę w całościowym, czteroletnim szkoleniu w Profesjonalnej Szkole Psychoterapii Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, które jest akredytowane przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne oraz Polskie Stowarzyszenie Psychoterapii Integracyjnej.
Dlaczego warto?
Każdy z nas w pewnym momencie życia może potrzebować wsparcia, by lepiej zrozumieć siebie, swoje potrzeby i relacje z otaczającym światem. Moja praca opiera się na budowaniu bezpiecznej przestrzeni, w której możliwe jest doświadczenie akceptacji, odzyskanie wewnętrznej równowagi i stworzenie nowej jakości życia. Razem możemy odnaleźć Twoją drogę do pełniejszego i bardziej świadomego przeżywania rzeczywistości.
Film, który polecam to:
„Smażone zielone pomidory” w reżyserii Jona Avneta. To historia o bohaterach, którzy nie zgadzają się na przypisane im przez życie role, lecz odważnie tworzą je na nowo – w zgodzie ze sobą. Właśnie taka postawa inspiruje mnie w mojej pracy: wspieranie klientów w odkrywaniu ich własnej drogi i redefiniowaniu swoich doświadczeń w harmonii z wewnętrznymi wartościami.



OPINIE

” W przeciągu roku straciłam oboje rodziców. Żyłam w poczuciu, iż muszę „obsługiwać” najbliższe mi osoby, zaspokajać ich potrzeby kosztem moich własnych. Jako dorosła kobieta bałam się sprzeciwić. Taki obraz przeniosłam na relacje w mojej rodzinie – zaspokajałam ich potrzeby, nie myślałam o sobie.
Przed terapią czułam wręcz fizycznie, że nie potrafię wziąć głębokiego oddechu, że ślizgam się po powierzchni mojego życia. Ostrożnie, aby każdy był zadowolony, bo wtedy będę kochana, szanowana i doceniana. Czułam, że jestem ofiarą i tkwiłam w tym. Miałam obniżony nastrój, poczucie beznadziejności, niedoceniania samej siebie, swoich osiągnięć i uzależniania się od opinii innych osób.
W terapii zrozumiałam „schemat”, w którym egzystowałam i moją rolę, która została mi wyznaczona najpierw przez rodziców i siostrę, a potem już sama za nim podążałam. To zrozumienie pozwoliło na wprowadzenie zmian. Najpierw w moim myśleniu, potem w moich relacjach.
Zaczęłam obserwować moje emocje i je nazywać, a potem pozwalałam im przeminąć. Kończy się okres tkwienia w silnych emocjach i strachu. Stałam się bardziej uważna, jeśli chodzi o moje potrzeby.
Zaczęłam myśleć o sobie, o moich komforcie psychicznym, o prawie do własnej przestrzeni. Dzięki terapii mam świadomość, czym było moje dzieciństwo i że to nie była moja wina. Mam prawo powiedzieć głośno o swoich emocjach i uczuciach związanych z osobą mojego ojca.
Miałam obawy, że terapia będzie polegać na tym, że będę mówiła o moich problemach i że nie będzie miejsca na analizę, na dotarcie do sedna tych problemów. W przeszłości miałam takie doświadczenie z innym terapeutą i przez wiele lat, mimo że zdawałam sobie sprawę, że potrzebuję pomocy, nie zdecydowałam się na terapię.
Jak się zmieniły moje obawy? Przede wszystkim zauważyłam, że jestem bardzo uważnie słuchana i kierowana na wejrzenie w głąb siebie. Było miejsce na wspólną analizę sytuacji, w których się znalazłam.
Moment, gdy poczułam, że patrzę na moje życie z innej perspektywy, był przełomowy. Moment, w którym zauważyłam, że życie sprawia mi radość, ponieważ widzę postęp i zmianę. Moment, gdy miałam odwagę powiedzieć „nie” i ustawić swoje granice oraz konsekwentnie chronić tych granic. Moment, w którym poczułam, że mogę wziąć głęboki oddech i że trzymam moją głowę na wyprostowanej szyi, że nie mam już przygarbionych ramion.
Najbardziej wartościowe były dla mnie momenty, gdy mogłam nazwać moje emocje i nie byłam w tym procesie poganiana. Spotkałam się z cierpliwością i dbałością o mój komfort emocjonalny. Terapeutka uczyła mnie, jak obserwować reakcje mojego ciała na poszczególne emocje, jak je nazywać i jak nad tym pracować. Bezcenne wskazówki.
Po upływie czasu pojawia się uczucie, jakby jakiś wielki ciężar został zdjęty z ramion. Pozwala to na zrozumienie, co ci się przydarzyło i jak z tym sobie radzić. Jak nazwać emocje, które się przytrafiają, jak się zrelaksować i skupić się na sobie, na własnym ciele, na oddechu. Jak obserwować własne reakcje i się ich nie bać.
Zdecydowanie poleciłabym terapię. Najważniejsze dla mnie było poczucie, że jestem słuchana z uwagą. Troska i empatia, a także świadomość, że moja terapeutka pamięta, o czym mówiłam, jakie są moje problemy, które chciałabym omówić, a także elastyczność w rozmowie.
Stałam się osobą, która broni swoich decyzji. Stałam się silniejsza w kontaktach z toksyczną siostrą — nie pozwalam już na stawianie warunków, nie poddaję się jej emocjom, nie pozwalam na wpływanie na moje życie. Postępuje konsekwentnie, bez wchodzenia w zbędne dyskusje. Wyznaczyłam jej miejsce w moim życiu.
W relacjach z synami – spokojnie informuję o moich uczuciach, o moich potrzebach jako matka. Przestrzegam granicy w relacji matka – synowie, ale jednocześnie rozmawiam otwarcie o swoich emocjach i ich emocjach, buduję relację przyjaźni i szacunku między nami oraz bliskości. Nie chcę i nie powielam schematów, w których ja wyrastałam i tkwiłam w relacjach z moimi rodzicami.
W relacjach z mężem – przedstawiam swoje potrzeby i oczekiwania. Otwarcie mówię o swoich emocjach. Nie dążę do konfliktu, ale też nie ma już mojej zgody na postawienie mnie w roli zaspokajania potrzeb innych”.